Wakacje w Meksyku – brzmi pięknie? No brzmi, bo Meksyk jest piękny! Ale o czym musimy wiedzieć, jeżeli na wakacje w Meksyku nie wybieramy opcji all inclusive w Cancun?
Zacznijmy od faktów z naszej podróży:
- Spędziliśmy w Meksyku 3 tygodnie na przełomie maja/czerwca 2023
- Lecieliśmy w składzie: dwoje rodziców + dwoje dzieci (5 i 7 lat)
- Organizowaliśmy podróż samodzielnie, bez biura podróży
- Kilka dni spędziliśmy w hotelu, a kilkanaście u naszych lokalnych przyjaciół poznając prawdziwą kulturę, kuchnię i miejsca w Meksyku
- Przebywaliśmy głównie na Jukatanie
Nasz plan podróży:
- Cancun – 4 dni spędziliśmy w hotelu z opcją all inclusive
- Merida – dalej wypożyczyliśmy samochód i pojechaliśmy do Meridy, czyli miasta w którym mieszkają nasi przyjaciele. To była nasza baza wypadowa na wycieczki:
- Tulum – tam spędziliśmy ostatnie 3 dni
Wakacje w Meksyku – od czego zacząć, jak to zrobić?
My zaczęliśmy od biletów lotniczych i taki początek polecam. Polowaliśmy na nie długo, sprawdzaliśmy różne połączenia, różne linie. Finalnie lecieliśmy z Berlina do Paryża, a potem z Paryża do Canncun. Pierwotnie mieliśmy mieć jeszcze jedną przesiadkę, tzn. lecieć z Paryża do Mexico City i potem z Mexico City do Cancun, ale cieszyliśmy się ogromnie, gdy dostaliśmy powiadomienie o zmianie lotów.
Nasi przyjaciele, którzy mieszkają w Meksyku latają najczęściej z Poznania do Amsterdamu i potem z Amsterdamu do Meridy – w terminie naszej podróży akurat to połączenie było bardzo drogie.
Wakacje w Meksyku – o czym pamiętać?
- o ważnych paszportach – paszporty przy wylocie do Meksyku muszą być ważne jeszcze minimum 6 miesięcy
- o ubezpieczeniu – to już nie Europa, karta EKUZ się nie przyda. Warto wykupić porządne ubezpieczenie turystyczne, szczególnie jeżeli lecicie z dziećmi. Ja w Cancun dostałam silnego uczulenia na słońce (mimo kapelusza, filtrów 50) i w hotelu była opcja wizyty lekarskiej – kosztowało to 200 dolarów, ale dzięki ubezpieczeniu mogło zostać zwrócone. W wielu aptekach są też odpłatne porady medyczne – jest okienko farmaceuty, ale obok jest np. mini gabinet.
- o pilnowaniu bagażu – wiele osób, w tym tych mieszkających w Meksyku uczulało nas, żebyśmy pilnowali bagażu. Popularne jest tam podrzucanie do walizek/ plecaków paczuszek, które mają zostać przemycone do Europy. Oczywiście bez przesady – nie możemy w każdym widzieć przedstawiciela mafii narkotykowej, ale czujność warto włączyć. Sami widzieliśmy zatrzymanie przez policyjnego psa przechodnia. Warto też ograniczyć ilość dziecięcych plecaczków i torebek na lotnisku – my mieliśmy 2 główne plecaki na podróż, żeby ustrzec się przed ciągłym wkładaniem i wyjmowaniem czegoś przez nasze dzieci.
- o przejściówkach do ładowarek – nasze europejskie nie będą tam działać. Warto sobie kupić taką uniwersalną kostkę z różnymi wejściami.
- o polskich lekach – tak, są tam apteki. Ba! Nawet więcej niż w Polsce, nawet budki z lekami na plaży z dostępnością leków, których w Polsce nie kupisz bez recepty. Ale kilka noclegów mieliśmy zarezerwowanych w domku w dżungli i tam już znalezienie leków na gorączkę w nocy byłoby problem. Zresztą leki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe polecam mieć przy sobie nawet w samolocie – to jednak bardzo długi lot.
- o preparatach na komary – komarów jest tam ogrom! I to innych niż u nas w Europie – te w Meksyku były mniejsze, nie wydawały dźwięków. Nie usłyszysz więc bzyczenia 🙂 A kąsały na potęgę, zostawiając po sobie czerwone placki na skórze.
- o szczepieniach – pytaliśmy lekarza przed wyjazdem czy powinniśmy się zaszczepić na coś – podobno nie. I faktycznie nic się nam nie przytrafiło, ale 2 tygodnie po naszym powrocie do domu nasz przyjaciel, u którego byliśmy zachorował na dengę po ukąszeniu komara. Przechodził to bardzo poważnie i szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie co by było, gdybyśmy złapali tę chorobę w czasie naszych wakacji.
- o probiotykach i piciu wody z butelek – to nam polecali Meksykanie. Podobno Europejczycy często źle się u nich czują na początku. Totalnie inne bakterie, inne jedzenie. Przyjmowaliśmy probiotyk tydzień przed wylotem + kilka dni na miejscu i całe szczęście rewolucje żołądkowe nas ominęły.
- o wymianie pieniędzy chociaż na dolary – wtedy już wymienisz na miejscu dolary na pesos. Niestety w wielu miejscach nie da się płacić kartą
- o tym, że promieniowanie UV w Meksyku jest bardzo wysokie – na poziomie około 12. Czuć to na każdym kroku i warto się zabezpieczyć kremem z filtrem, porządnymi okularami i czapką/ kapeluszem. Polecam kapelusze z filtrem UV i pamiętanie o smarowaniu uszu i czubków palców u stóp 🙂
- o tym, że temperatury i wilgotność są bardzo wysokie – nocą używaliśmy klimatyzacji by schłodzić dom do około 25 stopni. W dzień było ponad 40 stopni, ale przez bardzo wysoką wilgotność temperatura odczuwalna jest dużo trudniejsza do zniesienia. Dlatego należy pamiętać o bardzo porządnym nawadnianiu się, i lekkich ubraniach przepuszczających powietrze. Z ciekawostek – przez 3 tygodnie nie wyjęłam z walizki jeansowych spodenek i nie rozpuściłam włosów – tak było gorąco 🙂
- o porządnym nawodnieniu dzieci i siebie – poziom wilgotności i pocenia się tam jest niesamowity. Piliśmy wodę, mnóstwo wody kokosowej prosto z kokosa (tam 10 zł), oraz dodatkowo elektrolity.
Wakacje w Meksyku – co nas zaskoczyło?
- że to nie Europa… Nasz przyjaciel Meksykanin mawiał w momentach kiedy my szukaliśmy sensu jakiegoś działania: “są palmy, jest słońce, nie szukaj logiki” 🙂 Tam ludzie żyją zupełnie inaczej i “poukładanym” Europejczykom czasami trudno jest to zrozumieć.
- że zasady ruchu drogowego tam nie istnieją – pięcioosobowa rodzina na motorze na ekspresówce, pięciopasmówka bez pasów, przewożenie dwudziestu pracowników i konia na pace? Żaden problem!
- że angielski nie jest tam językiem powszechnym i co ciekawe mimo obecności wielu Amerykanów nie jest często spotykanym. W Cancun owszem – dało się dogadać, ale im dalej w ląd tym trudniej.
- że ludzie wyciągają rękę po napiwek za wszystko… i to wcale nie taki mały! W Meksyku w restauracji nasze przyjęte 10% nie jest mile widziane. Obsługa potrafi powiedzieć, że to mało. Ba! Oni nawet mieli przygotowane opcje czy chcemy im dać 15, 20 czy 30% napiwku. I tak jak w miejscach, gdzie obsługa nas zachwyca, dba o detale, a jedzenie jest wybitne to nie mam z tym problemu, tak w fast foodach gdzie jedzenie jest wydawane taśmowo już mam. Podobno to naleciałość z Ameryki, gdzie obsługa kelnerska otrzymuje minimalne wynagrodzenie i resztę musi “dorobić” napiwkami – tak nam mówiono i faktycznie Amerykanie zostawiali wszędzie spore napiwki.
- że na każdym kroku znajdzie się tam jakiś przewodnik, człowiek który chce zrobić Wam rodzinne zdjęcie, wskazać drogę, spakować zakupy, pokierować przy parkowaniu – ale zaraz po tym miłym geście wyciągnie rękę po kasę 😉
- że między Meridą a Cancun była jeszcze godzina różnicy w czasie – to było szczególnie ważne przy pierwotnym planie powrotu na samolot prosto z Meridy.
Nasze podsumowanie?
Meksyk to przepiękny kraj! Byliśmy oczarowani widokami, smakami, wesołą kulturą i gościnnością. Meksykanie potrafią przyjmować ludzi – bawić się i karmić niesamowicie.
Mimo kilku minusów bardzo polecamy takie wakacje, bo to jest niesamowita kolorowa kultura. Nasze dzieci były zakochane w plażach, owocach, muszlach. Biegały beztrosko bawiąc sie przy tym wyśmienicie.
A jeżeli nie lubicie takich wypraw organizować samodzielnie i szukacie oferty podróży zorganizowanej, to zapraszam Was do biura ITAKA – tam znajdziecie wiele ofert wakacji w Meksyku i dodatkowo ktoś je za Was zaplanuje: zadba o loty, hotele, ubezpieczenie, rezydenta i opiekę na miejscu.
*Tekst sponsorowany – powstał ze współpracy z Patronem ITAKA.
Przeczytałaś? To zostań ze mną na dłużej!
Wpadnij na mojego Instagram’a
Odwiedź Facebook’a
Możesz też zrobić zakupy w moim sklepie i powiedzieć #mamczasdlasiebie!