Jak przetrwać podróż samolotem z dziećmi?
Co zabrać i o czym nie zapomnieć zapewne każda mama wie najlepiej – a jeżeli nie, to pisałam o tym TU i TU ? Teksty różnią się tym, że w czasie pierwszego byłam teoretykiem – przed wakacjami, a w czasie pisania drugiego już po wakacjach… a to wiele zmienia! Teraz natomiast jestem specjalistą ds. pakowania rodziny z dwójką dzieci – a to jeszcze wyższy level ?
Za oknem szaro, buro i zimno. W telewizji biura podróży kuszą nas palmami, piaskiem i turkusową wodą. Część z nas pewnie zaplanowało już wakacje, albo chociaż przedłużony weekend gdzieś w fajnym miejscu. Bez względu na to gdzie i czym jedziemy – spakować się trzeba!
Dzisiaj mam kilka porad dla rodzin latających z dziećmi samolotem – jak to przetrwać? I czy w ogóle się da?? Pamiętajmy też, że zupełnie inaczej pakujemy rodzinę do samochodu, a inaczej do samolotu. Czy pakując się do samochodu też dorzucacie w ostatniej chwili milion toreb? ?
No, ale dzisiaj lecimy, a nie jedziemy!:
Bagaż główny:
- Nasze walizki to zawsze rodzinny mix – tzn. w każdej z nich jest trochę mamy, trochę taty i trochę dzieci. A to z obawy o zagubienie walizki przez linie lotnicze. Nie wyobrażam sobie, że na lotnisku zginie nam walizka dzieci. Pewnie linie lotnicze dostarczą ją do hotelu kilka dni później, ale te kilka dni to może być wieczność ? Zatem mieszamy – trochę ubranek, trochę pieluch, trochę jedzenia, trochę zabawek, trochę wszystkiego by przeżyć i nie wydać majątku już pierwszego dnia wakacji.
Bagaż podręczny:
- Dokumenty, książeczki zdrowia zawsze w bagażu podręcznym.
- Leki dla dzieci też zawsze w bagażu podręcznym – może nie cała apteka, ale chociaż te podstawowe przeciwbólowe, na gorączkę czy biegunkę. Zapytacie po co w ogóle zabieram leki do krajów cywilizowanych? Za każdym razem to tłumaczę gdy opowiadam innym rodzicom, że zabieram leki ? A no po to moi drodzy, żeby czuć się bezpiecznie i szybko reagować – nie będę szukać apteki w środku nocy w miejscu, którego nie znam. Poza tym moje dzieci, mnie już tak „przeczołgały” z chorobami wszelkiego typu na wyjazdach, że naprawdę wolę zabrać 3 sukienki mniej, ale leków więcej ? Serio!
- Bagaż podręczny – tu akurat bierzemy jeden dla dzieci, jeden dodatkowy z aparatem, dokumentami itd. W tym dla dzieci mam głównie pieluszki, chusteczki, po jednym zestawie ubranek na zmianę, kilka zabawek, kocyk, jedzenie i picie – co ważne: dla dziecka możemy zabrać płynne jedzenie i picie w ilości większej niż 100ml. Celnicy mogą nas prosić o próbkę napoju do badania, lub o spróbowanie przy nich, ale zabrać możemy.
- Staram się, by bagaż podręczny nie był za duży – szczególnie jeżeli lecimy czarterem typu „konserwa” ? I nigdy nie jest to walizka, tylko torba, z której łatwo coś wyjąć nie otwierając całości… na otwieranie walizki (nawet malutkiej) może nie być miejsca.
Wózek/ nosidło:
To zależy od wieku dzieci, ilości dzieci i preferencji rodziców. Jedni zabierają, drudzy nie i posiłkują się nosidłem. Jedni lecą z jednym dzieckiem, inni z trójką. My wcześniej z jednym, teraz z dwójką. Dla Wiki używaliśmy na wszelkich wakacjach wózka – było to pewnym utrudnieniem przy schodach i innych takich, ale wózek był też naszą stacją dowodzenia – mieliśmy tam nasze torby, zapas picia, jedzenia i wszystko, co ciężkie. Teraz przy dwójce użyjemy pewnie wózka i nosidła – tak, wózka mimo iż Wiki będzie miała już 3 lata. Dlaczego wózka – o tym za chwilę.
Lecąc samolotem mamy dwie możliwości zabrania wózka:
- nadajemy go przy odprawie, tak jak walizki
- oddajemy obsłudze samolotu na płycie lotniska (pod schodami)
My preferujemy to drugie rozwiązanie z kilku powodów:
- względy bezpieczeństwa – jak zaraz po wylądowaniu włożę dziecko do wózka, przypnę pasami to istnieje szansa, że na lotnisku go nie zgubię. Istnieje też szansa, że mi nie ucieknie i nikt go nie porwie.
- tak jest nam wygodniej kiedy czekamy na walizki, na przesiadkę, na cokolwiek – dziecko może spać, może się bawić, mogę powiesić na wózku torbę itd.
- drugie/ młodsze dziecko włożymy w nosiło – o ile polubi ?
Inne:
Może ktoś uzna to za szaleństwo, ale lokalizator dziecka to też pomysł do przemyślenia, szczególnie jeżeli mamy żywiołowy i energiczny egzemplarz ? O lokalizatorze pisałam TU.
Lotniskowe historie:
Olej pierwszeństwo! Co to znaczy? A tyle znaczy, że na większości lotnisk istnieje coś takiego jak pierwszeństwo odprawy dla rodzin z dziećmi. Niby miło, sympatycznie, niby szybko. Do czasu ? Skorzystaliśmy z tego ochoczo i w chwilę byliśmy w samolocie… nie wiedziałam jednak o tym, że pozostałe rodziny z dziećmi będą siedziały razem z nami na początku samolotu. To znaczy, że przód samolotu składał się z rodzin z dziećmi, które biegały, kopały w fotele, krzyczały, budziły nasze itd. I tak jak ogromnie kocham dzieci, moje też biegają i zdarza im się krzyczeć, tak drugi raz z tego przywileju nie skorzystaliśmy. Odstaliśmy swoje, usiedliśmy prawie na końcu samolotu i udało nam się przespać lot. „A może ktoś bez dzieci nie ma ochoty siedzieć obok dzieci…” – powiecie. Uwierzcie – dużo mniejszym zagrożeniem dla spokoju ludzkości byliśmy na tyłach samolotu ? Ale co kto lubi i jak komu wygodnie… Zresztą – uczę się ostatnio tolerancji i zdrowego egoizmu ? Tzn. robię tak jak lubię, a jak Ty lubisz inaczej to mnie NIC do tego ?
To chyba tyle z lotniczych porad. Chyba, ze macie jeszcze jakieś?? Podzielcie się koniecznie, bo podróżniczy rok przed nami ?
5 komentarzy
Ania
8 lutego 2018 at 15:06
Bardzo przydatne informacje dla rodziców, którzy mają zamiar pierwszy raz wybierać się z dziećmi w podróż samolotem. Prosto, zwięźle i na temat ?
Mum’s Life
8 lutego 2018 at 18:59
Dziękuję! ?
Katarzyna Wójcik- Respendowicz
8 lutego 2018 at 17:33
Uf, podróż z dzieckiem to duże wyzwanie:)
Mum’s Life
8 lutego 2018 at 18:59
…ale da się przeżyć ? A potem korzystać z uroków świata <3
rodzicewsieci.pl
8 lutego 2018 at 19:41
My dopiero mamy takie atrakcje przed sobą ale jako rodzice trójki wiemy, że będzie ciekawie ? haha