Ostatnio w mediach społecznościowych wyświetlił mi się filmik, na którym dumna mama klaszcze z radości, a tata nagrywa moment, w którym dziecko samo się rozbiera i siada na nocniku… Innym razem dumna babcia wrzuca na swój profil na portalu społecznościowym zdjęcie wnusi na przewijaku. Kolejnym razem rodzice z dziećmi w ogrodowym basenie. We wszystkich tych przypadkach jest wspólny mianownik – nagie dzieci.
Czy jest gdzieś granica? Czy tylko ja mam z tym problem?
Będąc blogerem często myślę o tym, w jaki sposób pokazuje światu moje dzieci. Chcę mieć wpływ na ich wizerunek, ale jednocześnie chcę by były bezpieczne. Zanim zaczęłam publikować zdjęcia dziewczynek na blogu i w kanałach social media ustaliliśmy sobie z mężem kilka zasad. Również kilka zasad ustaliliśmy sobie chwilę po narodzinach Wiki, kiedy to wielu odwiedzających robiło sobie z nią zdjęcia…
Chcecie je poznać?
Zapraszam:
- nie przewijam dzieci przy całej rodzinie – z dwóch względów: po pierwsze goła pupa mojego dziecka, to nie jest coś, co powinni widzieć wszyscy. Po drugie – zawartość pełnej pieluchy w trakcie rodzinnego obiadu, to chyba średnio apetyczna sprawa prawda? Zabieram dziecko, pieluchę, podkład, chusteczki, woreczek na śmieci i wychodzę do innego pokoju. Dla mnie proste.
- nie robię i NIE POZWALAM ROBIĆ innym zdjęć moim dzieciom nago. Po pierwsze nie wiem co z tymi zdjęciami się stanie – i tu nawet nie chodzi o złe intencje osób, które je robią, ale o kradzież telefonu czy inne takie. Po drugie – ten punkt wiąże się również z powyższym, czyli nie zapraszam całej rodziny na pokaz przewijania dziecka.
- to samo tyczy się kąpieli – sama mam zdjęcia w wannie z okresu dzieciństwa, sama wstawiłam kiedyś na IG zdjęcie swoich nóg w wannie ? Ale tego w jaki sposób fotografuję swoje córki bardzo pilnuję – owszem, mają zdjęcie jak się kąpią, ale są przykryte pianą po uszy i zdjęcia te mieszkają w ich osobistych albumach.
- nie pozwalam moim dzieciom załatwiać swoich potrzeb fizjologicznych np. przy gościach na środku salonu – jak na cywilizowany dom przystało mamy łazienkę, w tej łazience stoi nocnik – idziemy do łazienki, robimy co trzeba, myjemy rączki i wracamy. Wiele osób mi radziło, bym w czasie nauki korzystania z nocnika, rozstawiła kilka takich po mieszkaniu – żeby dziecko zdążyło, żeby nie szukało itd. Nie zrobiłam tego – nocnik od początku stał w naszej łazience w ilości sztuk: jeden. Wystarczyło ?
- nie pozwalam im biegać nago po plaży – no nie toleruję tego i koniec. Wręcz drażnią mnie inne gołe dzieci na basenie czy plaży. I to z kilku względów – szanowania intymności, bezpieczeństwa, higieny otoczenia i higieny mojego dziecka. Nie muszę ich ubierać w golf – pieluszka/ majtki kąpielowe czy strój kąpielowy dla starszego dziecka wystarczą.
- nie robię dzieciom zdjęć na nocniku – muszę to tłumaczyć? Sobie też nie robię zdjęć na toalecie, bo nie jest to jakaś chwila godna wspomnień i uwiecznienia ?
- nie zobaczycie filmu, na którym moje dziecko płacze, ma atak histerii, zalewa się łzami – w ten sposób Wam nie pokażę, że moje dzieci też tak robią. Sama nie chciałabym, aby świat mógł oglądać filmy z moich gorszych życiowych momentów. Owszem mam takie momenty, każdy ma ale to nie jest moment, w którym wyciągam kamerę i kręcę. Tak samo moment słabości moich córek, to moment w którym jestem blisko i tyle.
- nie zobaczycie też zdjęć, które ośmieszają i kompromitują moje dzieci – Internet nie zapomina.
Polecam każdemu stworzenie takich rodzinnych zasad, a przede wszystkim postępowanie w myśl zasady – pomyśl o dziecku jak o sobie. I nie ma tu znaczenia czy jesteś osobą publiczną, czy korzystasz z mediów społecznościowych sporadycznie. Mam dla Ciebie proste ćwiczenie – wyobraź sobie siebie na nocniku przy choince w czasie rodzinnej Wigilii albo wstaw swoje zdjęcie jak siedzisz na toalecie na portal społecznościowy – fajnie jest, dużo lajków? ?
Dbajmy o godność i intymność naszych dzieci – o ich wizerunek, poczucie wstydu, bezpieczeństwo! Będą nam wdzięczne ?
A Ty jakie masz zdanie na ten temat?