Wyprawkowe szaleństwo
Wyprawka dla pierwszego i każdego kolejnego dziecka zdecydowanie się różni. Inne rzeczy kupujemy, innych potrzebujemy, inaczej podchodzimy do samych zakupów.
Przy pierwszym dziecku chciałam mieć w domu dosłownie wszystko! I to najlepiej już w połowie ciąży, bo przecież coś może się stać i nie będę mogła robić zakupów. Druga sprawa – wszystko kupowałam w ilościach hurtowych, tak jakby sklepy mieli zamknąć. Dodam tylko, że 200 metrów od swojego domu mam ogromny sklep z artykułami dla maluszka, kawałek dalej drogerię Rossmann, a w bloku obok aptekę – co to oznacza? A to, że po narodzinach maluszka mąż lub ja mogliśmy podejść po brakujące rzeczy – ale wytłumacz to młodej mamie
Tym razem do wyprawki podchodzę dużo bardziej racjonalnie ale momentami też spełniam swoje fanaberie Po pierwsze przejrzałam wszystkie rzeczy po Wiki, zrobiłam sobie listę tego co mam i tego co potrzebuję. Wiele rzeczy wydałam – kupiłam je w wyprawkowym szale 2 lata temu, ale okazało się, że są totalnie zbędne. W ogóle stwierdzam, że przygotowania do narodzin każdego kolejnego dziecka są takie bardzo świadome, przemyślane… i spokojne Dla przykładu – w pierwszej ciąży torbę do szpitala miałam spakowaną jakoś w okolicach 20 tc. W tej ciąży spakowałam się miesiąc temu – a za 2 tygodnie rodzę.
No dobra, ale na co skusiłam się tym razem? Czego nie miałam przy pierwszej córce, a co bardzo by mi ułatwiło wiele momentów?
- dostawka do łóżka – Wiki miała tradycyjne, duże i drewniane łóżeczko. Początkowo stało w naszej sypialni, a kiedy skończyła 6 miesięcy, to stała się dumną posiadaczką własnego pokoju. Tym razem zamiast tradycyjnego łóżeczka wybrałam dostawkę marki Kinderkraft UNO. Łóżeczko jest nieco mniejsze, ale nadal komfortowe dla dziecka. Dodatkowo ma opuszczany jeden bok, przez co będę mogła mieć bezpośredni kontakt z małą. Przy pierwszej córce wiele razy miałam taką sytuację, że budziła się w nocy i wystarczała jej tylko moja ręka na plecach aby się uspokoić – musiałam wstawać, siadać koło łóżeczka itd. Tutaj nie będę musiała tego robić, bo dziecko będzie zaraz obok mnie, ale jednak w swoim a nie moim łóżeczku. Ta wygoda skończy się kiedy córka zacznie siadać, ponieważ dla takiego dziecka UNO już sie nie nadaje – jest zbyt małe i zbyt płytkie, ale tym będziemy się martwić za jakieś 7 miesięcy Link do łóżeczka tu: http://kinderkraft.com/portfolio-item/uno/ – może kogoś zainspiruję. Obiecuję też osobną recenzję tego wynalazku – ale póki co czekam na lokatorkę/ testerkę
- Szumiący Miś Whisbear – są zwolennicy i przeciwnicy tzw. białego szumu. Ja zdecydowanie należę do tych pierwszych, ale z zachowaniem rozsądku. Szum przez cały dzień to też średnie rozwiązanie. Przy pierwszym dziecku miałam aplikację w telefonie, która emitowała różne szumy. Wiki miała w pierwszych miesiącach życia napięcie mięśniowe, które powodowało jej rozdrażnienie, kłopoty ze snem i biały szum naprawdę bardzo nam pomagał. Ale! Apka w telefonie to średni pomysł – stwierdzam po czasie. Może w sytuacjach awaryjnych to dobre rozwiązanie, ale na pewno nie na co dzień. Po pierwsze to jednak telefon blisko dziecka – czyli średnio zdrowe fale, promieniowanie i te inne. Po drugie… to jednak telefon Wiecie co się działo kiedy apka działała, dziecko zasypiało a ktoś zadzwonił? Domyślcie się – jak 2 lata temu byłam niemiła dla kogoś, kto dzwonił po godzinie 19, to teraz wiecie dlaczego Owszem, mogłam włączyć tryb samolotowy, wyłączyć sieć itd, ale nie dajmy się zwariować – telefon służy do tego, aby z niego korzystać. Tym razem zamieszka u nas właśnie Szumiący Miś – mam nadzieję, że biały szum będzie ukojeniem dla drugiej córki. Szumiące misie znajdziecie tu: http://whisbear.pl/ Różne warianty kolorystyczne, opcja z sensorem wykrywania płaczu i bez – recenzja również się pojawi po narodzinach testerki
- gniazdko niemowlęce – to jest dopiero cudo! I wściekła jestem na siebie, że nie odkryłam tego 2 lata temu. Od początku bałam się spać z Wiki – bałam się, że ją zgniotę, przyduszę, cokolwiek. Z drugiej strony też nie chciałam jej przyzwyczajać do spania z nami, ale zdarzały się ciężkie noce gdzie tylko bliskość mamy i taty potrafiła ukoić jej płacz. Leżała wtedy między nami, a my czuwaliśmy na wznak – serio miałam wrażenie, że we śnie się na niej położę i to mnie bardzo paraliżowało. Ale teraz mam gniazdko – rewelacyjna sprawa! Dziecko niby śpi w łóżku rodzica, ale ma swoją przestrzeń ograniczoną piankowym wałkiem. Wiem, ze będzie to duży komfort dla mnie – mniej obaw o to, że zrobię jej krzywdę. Druga sprawa – maluszki nie lubią dużych przestrzeni. Przy Wiki miałam wrażenie, że jej łóżeczko jest takie ogromne, a ona taka maleńka. Czułam, że źle się tam czuje, a nie chciałam jej obkładać poduszkami, kocykami. Teraz gniazdko będę mogła włożyć również do łóżeczka – będzie jej ciaśniej, ale przytulniej. Gniazdko mogę zabrać również na piknik, na weekend u dziadków – w każde miejsce gdzie nie będzie miała swojego wózka, łóżeczka itd. Wybrałam gniazdko marki Sleepee – dlaczego? Dlatego, że ich wzory, jakość wykonania i polska produkcja mnie oczarowały. Dodatkowo moje serce skradła wyjątkowa jakość tkanin i przemyślenie przez właścicielki każdego szczegółu. Gniazdka znajdziecie tu: http://www.sleepee.pl/ Poza gniazdkami firma produkuje również inne pastelowe cuda – zobaczcie sami! Powtórzę się – recenzja w lipcu
- kura Babci Dany La Millou – czyli taka poduszka do karmienia piersią. Poprzednio miałam tradycyjną wielką poduchę. Spełniała swoją rolę, ale po pierwsze zajmowała dużo miejsca, po drugie jakoś nie umiałam się ułożyć z nią i dzieckiem. Potem zmieniłam ją na małą poduszkę – ta z kolei była dla mnie za miękka, zbyt płaska. Myślę, że teraz znalazłam ideał – kurę od La Millou. To przepiękna poduszka… w kształcie kury właśnie Nie za duża, nie za mała, elastyczna, przyjemna w dotyku. Znajdziecie ją tu: http://www.lamillou.com/shop/poduszki-do-karmienia Ja nie mogę już wchodzić na tę stronę, bo od La Millou jestem uzależniona, a kolejne zakupy grożą rozwodem Ale Wy możecie! Po raz czwarty – recenzja w lipcu
- otulacz do spania – mówi się, że pierwsze 3 miesiące dziecka to jak czwarty „trymestr” ciąży. należy wtedy zapewnić dziecku takie warunki, jakie miało w brzuchu mamy. A jak było w brzuchu? Ciasno i przytulnie Podobno właśnie dlatego dzieci tak kochają otulacze. Przy Wiki tego nie testowałam, ale moja druga córka będzie spać w otulaczu Sleepee. Wierzę, że pozwoli jej to na wyciszenie, ukojenie i zapewni poczucie bezpieczeństwa. Tak samo jak gniazdko niemowlęce otulacz jest przepięknie wykonany, dopracowany w każdym szczególe i zapakowany tak uroczo, że żal mi wyrzucić pudełko Taaaak – recenzja w lipcu
- otulacze/ pieluszki bambusowe – w bambusie zakochałam się totalnie! Bambusowe kocyki, ręczniczki, otulacze, pieluszki zdominowały szafę mojej drugiej córki. Wybrałam Lullalove – kolory, jakość tkanin, piękne opakowania, szeroki asortyment i bardzo restrykcyjna kontrola jakości sprawiły, że chciałaby mieć wszystko z Lullalove. Szczególnie zakochałam się w maleńkich pieluszkach, które będę kłaść sobie na ramieniu nosząc dziecko po karmieniu. Wygląda to estetycznie, elegancko i nie jest wielką tetrową pieluchą Kupiłam też duże bambusowe otulacze, które będą pełniły funkcję kocyka lub chusty do karmienia – zastosowań jest wiele. No i bambusowy kocyk – miękki, przyjemny, ciepły… Sama bym taki chciała! Wejdźcie i sami zobaczcie co jeszcze pięknego mają w swojej ofercie: http://lullalove.com/pl/home-page/ Nie będę się już powtarzać z recenzją
- niania elektroniczna – powiecie, że banał… Możliwe Przy Wiki również korzystałam z apki w telefonie – był obraz, był dźwięk ale to nie to! Tym razem zdecyduję się na profesjonalną nianię elektroniczną z kamerą na podczerwień. To bardzo wygodne rozwiązanie szczególnie wtedy, kiedy dziecko śpi już w swoim pokoju. Kiedy zapłacze nie musisz do niego biec – można na podglądzie zobaczyć czy coś się dzieje, czy to tylko zły sen. U nas problem polega na tym, że początkowo będziemy mieli córki w dwóch różnych pokojach – szukam więc niani z dwoma kamerami. Ktoś może widział taką?? Możecie coś polecić?
- elektryczny aspirator do nosa – Fridę przerabiałam, Katarek mnie przeraża Tym razem stawiam na postęp techniki i wybieram opcję elektryczną, ale przenośną. Wybrałam mały, zgrabny, cichy ale z niezwykłą mocą ssania aspirator Haxe. Działa na baterie, można go zabrać wszędzie, a po użyciu wody morskiej radzi sobie z każdym katarem. Bardzo polecam – testowany na całej rodzinie
- inhalator – oczywiście jest to rzecz, która nie jest niezbędna już w pierwszej dobie życia maluszka. Nie zakładamy przecież, ze będzie chory już na samym początku Pierwsza choroba Wiki była dla mnie powodem do totalnej paniki – mimo, ze był to zwykły katar. Pierwsze zapalenie oskrzeli wywołało u mnie płacz – serio! Wiem, że mojemu dziecku lepiej by się oddychało i szybciej byłoby zdrowe, gdybym w porę zadziałała inhalatorem i solą fizjologiczną. Teraz jest to nasz niezbędny sprzęt domowy – wozimy go ze sobą nawet na wakacje, używamy wszyscy i oddajemy cześć jego zbawiennej mocy! Zatem – gdybym nie miała, na pewno bym kupiła przy drugim dziecku.
- nawilżacz powietrza z jonizacją – identyczna sytuacja jak powyżej: gdybym nie miała, na pewno bym kupiła. Przy Wiki kupiłam zimą, kiedy powietrze w jej pokoju było bardzo suche i miała kaszel. Wybrałam model z jonizacją, który dodatkowo oczyszcza powietrze – przy małym alergiku to bardzo ważne!
- kołyska – od początku wyznawałam zasadę, że w łóżeczku dziecko ma spać tylko w nocy i potem w czasie drzemki, kiedy takowe się już wyregulowały. W ciągu dnia Wiki spędzała czas w salonie – przeważnie na macie edukacyjnej, albo niestety w wózku. I tego wózka w salonie chcę właśnie uniknąć – wózka, kołysania, brudu w salonie itd. I tym sposobem mamy w domu nowego lokatora – kołyskę Tiny Love. Kołyska ma kilka funkcji, ale jedną dla mnie najważniejszą – dziecko może w niej leżeć zupełnie na płasko, a nie jak w innych tego typu urządzeniach zgięte w fasolkę. Posłuży nam do 18 kg i będzie się zmieniać razem z dzieckiem – ma daszek, karuzelę, może być bujaczkiem, fotelikiem. Póki co śpi w nim lalka, ale nie mogę się doczekać kiedy zamieszka w nim brzuszkowa lokatorka – pod warunkiem, że lalka pozwoli Leżaczek znajdziecie tu: http://www.tinylove.com.pl/index.php?p3165,wielofunkcyjny-lezaczek-bujaczek-lozeczko-z-daszkiem-3w1-tiny-love-18kg
- kocyk bawełniany do fotelika samochodowego – miałam to już przy Wiki, ale jest to tak genialna rzecz, że postanowiłam kupić drugi. Początkowo kupiłam pokrowiec na fotelik, ale totalnie nie zdał on egzaminu – plecki Wiki się pociły. Potem przyjaciółka podpowiedziała mi rozwiązanie z kocykiem, który ma wycięcie na pasy – wybrałam taki z firmy Endo i przepadłam! Jest lekki, przewiewny, bawełniany. Ogólnie bardzo fajny i przydatny gadżet. Znajdziecie go tu: http://endo.pl/szukaj.html?search_phrase=kocyk
- ekspres do mleka w proszku – to już produkt z kategorii „fanaberie”, ale zamierzam takowy zakupić Na początku planuję karmić piersią – może uda się tak długo jak pierwszą córkę. Natomiast „kombajn” do przyrządzania mleka kupię już wcześniej – będzie służył do podgrzewania mojego mleka kiedy będę musiała zostawić dziecko pod opieką męża/ babci. Potem przyda się również do podgrzewania słoiczków, bo i taką opcję ma. Nie jest to jednak gadżet niezbędny – termos z wrzątkiem i zimna woda też dawały radę Ale jeżeli ktoś ma taki kaprys jak ja to niech szuka tu: http://beaba.pl/product-pol-2501-Beaba-Bibexpresso-R-Ekspres-do-mleka-3w1-grey.html