Wózek – ekologia, moda czy coś praktycznego?
Myślałam pół roku, męża męczyłam kilka miesięcy, aż wreszcie kupiłam! 🙂 Przed Wami wózek Greentom Upp Classic!
Chcecie poznać jego wady i zalety? Dowiedzieć się jak poradził sobie ze śniegiem? Zapraszam! 🙂
Wózek zamawiałam ze sklepu „Modny Rodzic” – obsługa przemiła, wysyłka ekspresowa, cena bardzo korzystna w porównaniu do innych sklepów. Wybrałam model Classic w nowej wersji z większym koszykiem pod wózkiem, głębszą budką, z większą możliwości rozłożenia wózka do spania. Kolor mało zimowy i odporny na błoto – szary na białej ramie, a co tam, będę czyścić! 🙂
Kurier przyjechał! Ekscytacja poziom expert 🙂 Karton wielki, a do powrotu męża z pracy jeszcze 6 godzin – więc, ja nie dam rady? Jestem przecież żoną inżyniera! 🙂 Obejrzałam krótki filmik w Internecie jak to dzieci składają wózek i złożyłam! Wózek przychodzi w kilku częściach – cała rama z kołami, osobno tapicerka, koszyk pod wózek, budka i pałąk. Montaż jest banalnie prosty – wszystko łatwo se wpina i nie da się tego pomylić. Jedyne z czym miałam problem to zamontowanie koszyka pod wózkiem, bo jego montaż wydawał mi się trochę mało logiczny, ale udało się.
Następnego dnia jechaliśmy na weekend w góry – był to idealny moment na poznanie wad i zalet owego cudu myśli ekologicznej.
Zaczynamy! 🙂
Zalety:
– jest bardzo lekki – sama mogę go z łatwością nosić, przenosić, wkładać do samochodu
– składa się bardzo łatwo, a rozłożyć mogę go jedną ręką. W moim obecnym stanie w perspektywie coraz większego brzucha to dla mnie bardzo ważne.
– złożony zajmuje mało miejsca – składa się w małą, płaską kosteczkę.
– rozłożony również jest raczej kompaktowy
– głęboka budka pozwala właściwie całkowicie zakryć dziecko
– design – jest piękny i tyle! 🙂 Super komponuje się z organizerem LaMillou, który oczywiście też musiałam drogą kupna nabyć.
– prowadzi się bardzo lekko nawet jedną ręką – zarówno po dywanie, panelach, chodniku, drodze, ubitym i świeżym śniegu. Nasz kolejny cel testowania to piasek – sama jestem ciekawa czy da radę 🙂
Wady:
– mały koszyk pod wózkiem – przyzwyczajona do Bebetto, gdzie miałam wielką torbę pod wózkiem, torbę w oparciu wózka i torbę dodatkową, mały koszyk mnie trochę zmartwił. Ale może będzie to dobry moment na to, aby się pakować bardziej kompaktowo 😉
– wózek jest bardzo lekki i trzeba się nauczyć go prowadzić – kiedy pierwszy raz wracałam ze sklepu z torbami pełnymi zakupów miałam wrażenie, że przy podjeżdżaniu pod krawężnik wózek może się przewrócić. Tak się nie stało, ale nie wiem czy to moja zasługa, czy niepotrzebne obawy 🙂
– kolor trochę mało zimowy 🙂 No ok, wygląda przepięknie i super prezentuje się, ale żal mi go na pośniegowym błocie.
– mój mąż twierdzi, że rama na pewno zaraz się porysuje i będzie brudna – póki co, po jednej podróży samochodem faktycznie zabrudziła się w jednym miejscu, ale przetarłam to mokrą chusteczką i nie ma śladu.
– brak torby, folii przeciwdeszczowej, ochraniaczy na koła w zestawie – może to nie wada, a raczej przyzwyczajenie do mojego starego poczciwego Bebetto, przy którym to wszystko było w zestawie. W przypadku Greentom każdą taką rzecz musimy dokupić.
I jak wrażenia? Więcej tu miłośniczek czy przeciwniczek wózka Greentom? 🙂
Gdyby ktoś miał wątpliwości – jestem w nim absolutnie zakochana! 🙂
1 Komentarz
Kamila
24 lipca 2017 at 13:22
Wózek wyglada przepieknie w tej zimowej scenerii. Mam jednak wrazenie, ze jest ciut za kruchy po tym co opisujesz. My z mezem akuratwybralismy barlette z adamexu. Jest niezwykle pojemna, a pompowane kolka poradzily sobie ze sniegiem i blotem 😀