Pamiętacie mojego domowego sierściucha Fafi ? ?
Pisałam tu kiedyś jak fajnie przyjął małą w domu, jaką wykazał się opiekuńczością itd. Jesteście ciekawi jak to wygląda teraz?
Szczerze? Jeszcze lepiej ? Pies wie, że ktoś nowy mieszka w domu, ale za bardzo się nią nie przejmuje. Nadal reaguje na płacz i podnosi głowę w kierunku łóżeczka, ale kiedy np. Wiki ma kolkę i płacze głośniej i dłużej niż zwykle, to pies ma jej zwyczajnie dość i ucieka w kierunku swojego legowiska. Znajomi mówią, że bardzo się zmieniła przez te 6 tygodni – że wydoroślała, spoważniała.
Elementy obowiązkowe – to obwąchanie dziecka, kiedy np. wracamy do domu z córką w nosidełku. Mam wrażenie, że Fafi upewnia się wtedy „czy przypadkiem znowu czegoś nie przynieśli do domu” :).
Jedyne co mnie martwi, to czasem wyczuwam w niej smutek – o ile można tak to nazwać. Zawsze było tak, że goście najpierw witali się z nią, każdy ją głaskał, siedziała na kolanach, a teraz mam wrażenie, że goście nawet mnie i mojego męża nie zauważają w dzikim pędzie do łóżeczka, aby im przypadkiem niemowlę z niego nie uciekło ? Staramy się zatem dawać jej codziennie porcję miłości – mąż wychodzi z nią na długi wieczorny spacer, ja nie zapominam o łakociach, głaskaniu, czasem pozwalam jej nawet na drzemkę obok mnie jak karmię małą. Myślę, że jeżeli w dalszym ciągu nie będziemy zapominać o chwilach tyko dla niej – to będzie dobrze ? Staram się również edukować częstych gości, aby nie zapominali przywitać się ze wszystkimi domownikami – z Fafi również, bo to przecież członek naszej rodziny ?
P. S. Niestety jest jeszcze jeden problem – spaceru z wózkiem i psem na smyczy jeszcze nie opanowałam