Ostatnie posty

inspirujemy

Zwolnij, zatrzymaj się, zacznij żyć!!!

Mam wrażenie, że trochę wszyscy zapędziliśmy się w tych świątecznych przygotowaniach i zapominamy o tym co ważne, o tym że święta to nie czysta podłoga, najlepszy karp, najlepiej ubrane dzieci czy idealnie wyprasowana koszula męża… Z domu wyniosłam perfekcjonizm – moja Mama jest najlepszą panią domu na świecie i u niej wszystko jest na czas, wszystko jest idealne, pyszne, wszędzie jest czysto, a ona sama uśmiechnięta i zadbana. Staram się być taka sama, ale jeszcze daleko mi do ideału… I tak biegając z wywieszonym językiem, jedną ręką myjąc okna, drugą piekąc rybę na Wigilię z przyjaciółmi zaczęłam się zastanawiać czy to o to w tym wszystkim chodzi… Czy właśnie to jest najważniejsze? Czy nie ważniejsze jest to, że dzisiaj wieczorem znowu spotkam się z przyjaciółmi, z którymi ostatnio bardzo zaniedbaliśmy naszą przyjaźń… Czy nie ważniejsze jest to, że już za 4 dni przeżyję prawdopodobnie najpiękniejsze święta w swoim życiu – pierwszy raz jako mama. Czy nie ważniejsze jest to, że spędzę 2 dni z moimi ukochanymi Braćmi, z którymi ostatnio tak rzadko się widuję. Czy nie ważniejsze jest to, że w pierwszy dzień świąt będę się cieszyć obecnością mojej ogromnej, wspaniałej rodziny – mojej babci, moich cioć, wujków, moich kuzynek, …
z niemowlakiem

Rozszerzanie diety maluszka – jak to było u nas?

Wiki jest mlecznym łakomczuchem ? Bardzo lubi „jeść” i może to robić często – w nocy nawet co godzinę ? Ale przyszła pora na rozszerzenie jej mlecznego menu – zdecydowałam się na tradycyjną metodę „papkową”: warzywa, potem owoce, potem mixy, potem gluten, mięso, ryby, jajko, nabiał itd… Wszystko ostrożnie i z dużą dozą spokoju ? Z pierwszy posiłkiem czekałam do szóstego miesiąca. Dlaczego tak? Czynników jest kilka: – karmię piersią, – z drugiej strony zauważałam niezwykłe zainteresowanie Wiki jedzeniem – wręcz pożerała mnie wzrokiem kiedy coś jadłam ? śledziła widelec zbliżający się do moich ust z takim wyrzutem w oczach, że aż było to momentami śmieszne ? – z rzeczy, na które nie poczekałam – Wiki jeszcze sama nie siedzi – tzn. siedzi u mnie na kolanach, w foteliku, podnosi głowę leżąc, ale sama nie siada – czytałam wiele publikacji mówiących o tym, że dziecko powinno już samo siadać kiedy wprowadzamy posiłki, ale nie zastosowałam się do nich… to fakt i może mój błąd.   Z rzeczy organizacyjnych? – początkowo karmiłam Wiki w foteliku samochodowym – stawiałam go sobie na podłodze, albo na kanapie, siadałam wygodnie koło niej i rozpoczynałyśmy ceremonię ? – potrzebne nam były: śliniaki, ręczniki papierowe, mała miseczka, …
z niemowlakiem

Nie pozwól odebrać swojemu dziecku tego co najcenniejsze!

W życiu nie zawsze jest łatwo i nikogo chyba nie muszę przekonywać o tym, że jest. Nie omija to również młodych mam, chociaż wydawałoby się, że w pierwszych miesiącach po porodzie żyjemy z szklanej kuli, pod ochroną – tylko moje dziecko, mój mąż i ja. Nie oszukujmy się! Kilka tygodni temu moja przyjaciółka – również młoda mama powiedziała mi, że prawie straciła pokarm w wyniku silnego stresu. Pomyślałam sobie, że bardzo jej współczuję bo wiem jak bardzo chciała karmić piersią. Szybko też zrozumiałam, że jestem o nią spokojna bo to silna babka i tak łatwo nie odpuści. Walczyła i udało się jej – nadal karmi. Zaczęłam wtedy trochę czytać o wpływie stresu na nasz pokarm – zresztą kiedyś już o tym pisałam tu: http://www.mamawpoznaniu.pl/nie-denerwuj-matki-karmiacej/ Minęło trochę czasu, macierzyńskiej sielanki przepełnionej mlekiem i szczęśliwym bobasem, aż trafiło i mnie. Pomogły mi w tym oczywiście pewne wydarzenia, łzy i rozpamiętywanie. Mam też tendencje do „nakręcania się” jak to mówi mój mąż i do analizowania dnia podczas wieczornego karmienia – analizowania dnia, czyli również tych nieprzyjemnych rzeczy. Pierwszego dnia efekt tego wszystkiego był taki, że nie mogliśmy dziecka uspokoić przez pół nocy – mała rzucała się w łóżeczku, kopała nóżkami, machała rączkami, zasypiała i …
z niemowlakiem

Pudełko wspomnień

Mam taki obraz w głowie – jak kadr z filmu: moja córka przygotowuje się do ślubu, zakłada piękną suknię, moje perły, a ja wręczam jej kompletowane przez lata pudło z pamiątkami z jej życia. Nie wiem czy wytrzymam w tym postanowieniu do dnia jej ślubu, bo mam tendencję do psucia niespodzianek ? ale będę to wszystko zbierać jak najdłużej się da. Może stanie się tak, że dostanie to na swoje osiemnaste urodziny, może będzie gotowa i doceni to wcześniej? Zobaczymy… Póki co, do roboty! ? Jestem bardzo sentymentalna – wzruszam się jak widzę pamiątki z przeszłości. Kiedyś zrobiłam taki prezent dla mojego męża: zebrałam nasze bilety z podróży, paragony, liściki które zostawiamy sobie na lustrze, zdjęcia – to wszystko włożyłam w piękny album. Powiecie, że mężczyźni nie lubią takich rzeczy? Lubią! ? Tak samo postanowiłam zrobić w przypadku mojej córeczki. Odkąd dowiedziałam się, że jestem w ciąży zaczęłam zbierać różne, cenne dla mnie rzeczy – wszystko włożyłam do pudełka i tak powiększam tę kolekcję. Jest tylko jeden problem – IKEA nie ma już większych pudełek ? Muszę się zatem zastanowić, co na pewno zostawię. Co się już tam znalazło? – testy ciążowe opisane datą wykonania – pierwsze USG – karta …
z niemowlakiem

Wspólny cel w wychowywaniu dziecka…

Wiadomo, że „do tanga trzeba dwojga” – do ciąży również ? Tak samo w wychowaniu dziecka udział powinni brać oboje z rodziców. Często bywa tak, że tata pracuje, mama zajmuje się dzieckiem. Ta sama mama nosiła malucha w brzuchu, w tym czasie dużo czytała, rozmawiała z innymi mamami, z lekarzami, z położną – to naturalne, że mama wie więcej, jest bardziej świadoma niektórych zagrożeń, spędza z dzieckiem więcej czasu przez co lepiej je zna, wie czego się spodziewać, wie co oznaczają pewne zachowania maluszka. Ważne jest jednak to, aby mieć wspólny cel, aby rozmawiać o tym czego chcemy dla naszego maleństwa, aby to wszystko przemyśleć i być w tym jednomyślnym. Czasem pod wpływem rodziny, innych rodziców możemy mieć wątpliwości, zapominać dlaczego wybraliśmy właśnie taką drogę, ale można sobie z tym poradzić! Stwórzcie sobie listę żelaznych zasad wychowania WASZEGO dziecka! ? Znacie to? Jest sobie mąż – jego żona twierdzi jedno, teściowa drugie, mama trzecie, a kolega z pracy, który jest arcydoświadczonym ojcem dziecka o miesiąc starszego czwarte. Aaaa no i jeszcze są reklamy w radio jak mąż jedzie do pracy, reklamy w gazecie, pani w sklepie, która poleca dokładnie to a nie tamto i pani farmaceutka, która mówi coś jeszcze …
w ciążyz niemowlakiem

Jesteś w ciąży? Leniuchuj ile się da!

Pamiętam zdanie, które doprowadzało mnie do ataku szału w ciąży: „Wyśpij się na zapas” ? Co za bzdury myślałam sobie… młoda i głupia byłam! ? Ostatnio rozmawiając z innymi mamami (buziaki dla moich M.) wspominałyśmy za czym najbardziej tęsknimy z czasu ciąży – wszystkie zgodnie stwierdziłyśmy, że za snem! Niczym nie przerywanym, błogim, spokojnym snem… I to się chyba nigdy nie powtórzy, bo mam świadomość tego, że moja kolejna ciąża nie będzie już taka leniwa – mały, radosny wulkan energii jakim jest Wiki zapewni mi wiele ruchu i atrakcji ? Wiki nie jest dzieckiem wymagającym – w ciągu dnia pięknie bawi się sama, nie musi mieć mamy bez przerwy w zasięgu wzroku, mogę spokojnie posprzątać mieszkanie – uwielbia dźwięk odkurzacza :), ugotować obiad, upiec ciasto, a nawet jak przystało na „wyrodną matkę” – zadbać o siebie. Za to w nocy… no właśnie – wtedy jest nieprzewidywalna ? Do trzeciego miesiąca przesypiała całe noce – od czwartego miesiąca jakiś nocny potworek w nią wstąpił i jednej nocy budzi się co godzinę, innej tyko raz, kolejnej leży w łóżeczku i opowiada po swojemu do północy, a jeszcze innej postanawia opowiedzieć swoje wszystkie sny o 5 rano – urocza prawda? ? Ale! od …
rodzicielstwo

Wiesz jak uratować swoje dziecko?

Jeszcze będąc w ciąży trafiłam na kurs pierwszej pomocy – słuchając o tych wszystkich nieszczęśliwych wypadkach pomyślałam sobie „Jakim trzeba być nieodpowiedzialnym pozwalając dziecku na coś takiego!”. Ale szybko przestałam tak myśleć ? Przypomniałam sobie swoje upadki z trzepaka, szaleństwa moich braci, ich złamania i blizny – i pomyśleć, że wszystko to zdarzało się pod czujną opieką rodziców, dziadków… Potem opowiadając znajomym o kursie często padały słowa: „Ja wylałem na siebie herbatę, ja mam bliznę tu i tu, ja miałem złamana rękę w kilku miejscach” – pomyślałam wtedy, że nie uchronię dziecka przed wszystkimi niebezpieczeństwami, nie obłożę wszystkich ścian poduszkami, nie wyrzucę piekarnika – chcę żyć normalnie – z większą czujnością i zachowaniem zasad bezpieczeństwa, ale normalnie! Co mogę zrobić? Na pewno wyostrzyć czujność i nauczyć się reagować i ratować moje dziecko! Wtedy powstał w mojej głowie pomysł – będę organizować warsztaty z pierwszej pomocy dla rodziców/ dziadków/ opiekunów! Znajdę kompetentnego, doświadczonego człowieka i będziemy przekazywać jego wiedzę. I wiecie co? Udało się! ? Znalazłam Pana Marcina – ratownika z wieloletnim doświadczeniem – nie potraficie sobie wyobrazić ile jego oczy widziały podczas pracy w pogotowiu. Pan Marcin pobudza naszą wyobraźnię opowiadając na spotkaniach z czym się spotkał, jakie przypadki widział. …
1 36 37 38 43