W świecie mądrych i pożytecznych prezentów…
Wcześniej goście przychodzili do nas z butelką wina – odkąd mamy dziecko miejsce gronowych napojów, kochanych przez matkę miłością szczerą (nie – nie jestem alkoholiczką, tak wiem – wszyscy tak mówią) zajęły ciuszki, grzechotki, pieluchy… To zrozumiałe ? Ale jak kupować mądrze? Jakim prezentem sprawiamy radość, a jakim wprawiamy w zakłopotanie?
To zależy kogo obdarowujemy – ja niestety (dla mojego dziecka – stety) jestem dość wymagającą mamą. Najbliższej rodzinie powiedziałam z czego się cieszymy, a czego nie lubimy i widzę, że uczą się rozumieć moje dziwactwa ?
Ale do rzeczy:
– ciuszki… to temat rzeka ? Mam jednak zasadę – cieszę się z ciuszków wykonanych tylko w 100% z bawełny (innych Wiki nie nosi) i w odpowiednim rozmiarze – najlepiej odrobinę większym. Pamiętajmy, że dziecko, które ma 4 miesiące nie nosi już rozmiaru 50 – czasem wcale go nie nosiło ? Nie kupujmy też poliestrowych mieszanek, czy fikuśnych sukienek w których maluch nie może ruszać rączkami. Dlatego ciuszki są dość problematyczne i lepiej zastąpić je innymi upominkami. Jeżeli już jednak nie możemy się powstrzymać wchodząc do sklepu z dziecięcymi ciuszkami to najmniej ryzykujemy kupując bawełniane body, proste bluzeczki, spodenki, pajace do spania, skarpetki. I błagam – nie w rozmiarze na 4 lata idąc do noworodka ? Przypuszczam, że większość mam tak jak ja – nie ma w domu hali magazynowej, a nawet jeżeli ma to za 4 lata zapomni o tym prezencie ? To już level wyżej, ale jeżeli chcemy sprawić radość to starajmy się nie kupować ciuszków z elementami, które uwierają, mają wielką kokardę na plecach, falbany pod szyją itd – uwierzcie mi: rozsądna mama nie założy tego swojemu dziecku, a nasz prezent nikogo nie ucieszy.
– pieluchy… niby prosta sprawa i zawsze się przyda, ale! Pamiętajmy o tym, że niemowlęca pupa jest dość wymagająca, a pieluszki mogą uczulać. Szykując wyprawkę dla Wiki kupiłam po jednej paczce pieluch z każdej firmy dostępnej na rynku i testowałam. I to było najmądrzejsze co mogłam zrobić, bo 80% pieluszek się nie sprawdziło. Od teraz kupujemy tylko pieluchy BabyDream, a w przypływie gotówki lub w dobrej promocji zielone Pampersy. Może zapytajmy jakich pieluszek używają, ci którzy zostaną obdarowani? A może kochają tetrę? ?
– chusteczki, kosmetyki – tu podobnie jak z pieluszkami. W tej kwestii jestem jeszcze bardziej wymagająca niż w kwestii ciuszków – staram się używać jak najmniej chemii, skrupulatnie czytam składy i buble wyrzucam. Więc może nie ryzykujmy? ?
– zabawki… ehh to jest dopiero kategoria ? Wiadomo, że najłatwiej kupić misia czy lalkę, ale… Wiki ma 4 miesiące i uzbierała ich już cały kosz – naprawdę myślicie, że będzie się tym wszystkim bawić? Nie dość, że nie będzie, to w przyszłości nie doceni tego co ma. Pewnie wybierze tego najbrzydszego, ale ukochanego misia i on zostanie jej wiernym przyjacielem – a reszta? Będzie się kurzyć i denerwować ojca/ matkę. Weźmy też pod uwagę fakt, iż istnieją tak trudni rodzice jak ja, którzy zamierzają swojemu dziecku filtrować zabawki, wpływać nimi na jego rozwój/ wyobraźnię – i naprawdę nie będę zadowolona na widok wielkiego pluszowego dinozaura z plastikowymi pazurami ;/ Jeżeli znacie inne takie matki to uszanujcie je proszę ? Zapewniam, że wtedy Wasze wizyty będą o wiele milej widziane ? I nie obrażać mi się tu, bo nie ma o co!!!
Jeszcze jedna ważna kwestia – kupujmy zabawki bezpieczne! Są one odrobinę droższe, ale posiadają odpowiednie atesty – dziecko nie dostanie uczulenia od użytej farby czy plastiku, nie połknie elementu który odpadł, nie skaleczy się – to jest BARDZO ważne. Nie chcielibyśmy chyba, aby dziecko się rozchorowało, bo ssało chiński gryzak pokryty nie wiadomo czym – a i takie sytuacje się zdarzają.
Drugą ważną sprawą jest możliwość wyczyszczenia zabawki – kupujmy takie, które można wyprać, umyć itd. Maluch wkłada wszystko do buzi – nie chciałabym, aby wkładało do niej misia, którego nie da się wyprać bo np. ma watę w środku a wcześniej wisiał na straganie w Zakopanem i dotykały do miliony turystów.
– książeczki – tych nigdy za wiele! Ważne, żeby były dostosowane do wieku – dla malucha sztywne kartki, których nie zje, nie przetnie się… Dla starszaka coś, co go zainteresuje. Maluchy kochają książeczki kontrastowe, a starsze dzieci opowieści – książeczki często są opisane, dla kogo zostały stworzone – wystarczy sprawdzić ?
– słoiczki, słodycze – nie ryzykujmy! Każda mama ma swój sposób karmienia dziecka. Jeżeli nie wiemy czy dziecko jada słodycze to nie przychodźmy do niego z metrową czekoladą, bo niby jak ta mama ma potem wytłumaczyć np. 2-latkowi, że tej czekolady nie można zjeść „na raz” skoro babcia dała??? A wiesz, czy dziecko nie jest na coś uczulone? A jak jest, ale bardzo by chciało? Płacz i histeria murowane – o! tyle radości z prezentu.
– inne – np. kocyki? Kocyki, ręczniki to zawsze fajne prezenty i myślę, że nigdy ich za wiele w domu. Ważne jednak aby były bawełniane i dobrej jakości. Tak wiem – mam obsesję na punkcie tej bawełny, ale widzę co się dzieje z główką i włosami mojej córeczki kiedy położę ją na przepięknym poliestrowym kocyku – włosy mokre, wystarczy trochę zimna/ wiatru i choroba gotowa. Nie, nie przesadzam ?
– drogie, duże prezenty – maty edukacyjne, karuzele, bujaczki – to bardzo przydatne prezenty, które jednak sporo kosztują. Wybierając się np. na chrzciny, roczek możemy zapytać rodziców czy potrzebują takiego prezentu i np. złożyć się na niego z innym zaproszonym gościem. Będzie to na pewno lepsze rozwiązanie niż cztery jednakowe lalki, które świecą w ciemności ?
– biżuteria np. na chrzciny – błagam nie!! ? Bardzo mi się nie podobają małe dziewczynki w kolczykach, ale to tylko moja opinia do której mam prawo) Jeżeli wiemy, że rodzice owego dziecka lubią i chcą coś takiego to kupujmy złoto, srebro i diamenty nawet z okazji narodzin ?
To zrozumiałe, że kiedy pojawia się maleństwo w naszym otoczeniu to chcemy je obdarować prezentami. Szczególnie jeżeli jest to pierwsze dziecko w rodzinie – dziadkowie, wujkowie, ciocie szaleją, kupują i nie rozumieją braku euforii z naszej strony. Doskonale pamiętam, kiedy na świecie pojawiła się moja Bratanica – sama nie mogłam się powstrzymać przy regałach z sukienkami ? teraz już wiem, że moje prezenty powinny być bardziej przemyślane. Może powinnam wtedy zapytać rodziców czego potrzebują? Może ofiarować im kartę podarunkową?
Pamiętajmy również, że nie chodzi o cenę – czasem tańszy prezent będzie bardziej udany niż ten drogi. Książeczka kontrastowa to koszt od 3 do 10 złotych. Silikonowy gryzak (z silikonu z atestem, a nie chińska produkcja w garażu!!!) to koszt około 10zł, kredki – 3-10zł… Naprawdę można tanio i z sensem ?
I żeby nie było – może trochę przesadzam, może się zafiksowałam, może zgrywam snobkę, może próbuję zamknąć moje dziecko w złotej klatce – ale jako mama mam do tego prawo. I jeszcze jedno – jak ktoś z okazji roczku przyjedzie do Wiki z chodzikiem, to obiecuję, że przez całą uroczystość będzie sam w nim siedział, a ja Wam wstawię zdjęcie na bloga