Często w odpowiedzi na moje posty o czasie dla siebie, o samorozwoju, o relaksie, o odpoczynku piszecie, że to nie jest takie proste jak myślę, bo przecież nie macie z kim zostawić dziecka. I tak się zastanawiam – jak to możliwe? Dlaczego w wielu rodzinach jest tak, że tylko matka sprawuje opiekę nad dzieckiem i faktycznie na nic innego nie może sobie pozwolić? Gdzie w tym wszystkim są partnerzy? Gdzie są ojcowie naszych dzieci? Czy to wina tych facetów? Czy nasza? Czy spotykamy się gdzieś w środku?
Kolejny raz zaprosiłam do rozmowy Dominikę z Pomogę Ci Mamo, bo bardzo chcę poznać jej zdanie na ten temat.
Kochana, jak to jest? Czy Ty też widzisz taki problem? Czy matki mają tendencje do tego, że chcą wziąć na swoje barki całą opiekę nad dziećmi, prowadzenie domu itd?
Oczywiście! I jest to nawet zrozumiałe – chcą dla swojego dziecka jak najlepiej. A kto zrobi najlepiej jeśli nie ja sama? To przekonanie towarzyszy nam nie tylko w obszarze macierzyństwa, podobnie jest w pracy – są osoby, które nie maja żadnego problemu z delegowaniem zadań, a są takie, które będą pracowały 25h na dobę, bo muszą mieć wszystko pod kontrolą, tak jak Mamy właśnie ?
Jednak o ile w pracy raczej nie ma drugiej czy trzeciej strony, która może w tym układzie ucierpieć (chyba, że posypiemy się zdrowotnie z przemęczenia i szef nie dostanie obiecanego raportu), to w domu mamy dziecko i jego ojca. Jeśli kobieta prze każdego dnia do przodu z przekonaniem „On nie zrobi tego tak dobrze jak ja, więc muszę sama“ to może doprowadzić do tego, że jej mąż lub partner poczuje się wówczas odrzucony, niekompetentny i niepotrzebny. Posypie się ich relacja, a w dodatku nie zacznie się tworzyć relacja dziecko-tata.
No właśnie „Ja najlepiej zajmę się dzieckiem, tylko ja potrafię zmienić mu pieluchę, tylko ja mogę iść z nim na spacer, nie mogę spuścić dziecka z oka, ojciec nie zajmie się nim tak dobrze jak ja….“ Dlaczego to robimy? Czy to jest próba udowodnienia sobie czegoś? Potwierdzenia tego, że nadajemy się do bycia mamą?
Hmmm… nie upatrywałabym raczej przyczyny w udowadnianiu sobie czegoś. Myślę, że częściej kierują nami po prostu matczyne instynkty. Mamy wrażenie, że matka to postać stworzona do wychowania dziecka, a więc wiedząca i potrafiąca wszystko najlepiej. Z kolei osoba płci męskiej nie może mieć takich umiejętności jak kobieta, w związku z czym nie zrobi tego tak dobrze jak my.
A teraz tak hipotetycznie: jeśli mężczyzna nakarmi malucha inną łyżeczką, to czy będzie to miało wpływ na uczucie głodu dziecka? Czy jeśli założy odwrotnie pampersa to nie spełni on swojej funkcji? Czy jeśli założy zielone spodenki zamiast czerwonych to dziecko bardziej zmarznie? NIE ? Naprawdę nie musi być po naszemu. Ważne, żeby dziecko było zaopiekowane, a mężczyźni potrafią to doskonale zrobić! Tylko musimy im dać szansę.
Kiedy myślę o przyczynach takich zachowań, to mam w głowie jedną sytuację. Rodzimy pierwsze dziecko, wracamy ze szpitala – niewiele wiemy, nie mamy doświadczenia, jesteśmy trochę przytłoczone nową sytuacją. Nasi partnerzy również są przytłoczeni, a my często tego nie widzimy. Zamiast od początku zacząć uczyć się naszej nowej małej rodziny we własnym gronie, to co robimy? Zapraszamy mamusię na 3 tygodnie, a męża wysyłamy do pracy. Mama nam mówi jak mamy karmić, kąpać, pielęgnować, co jeść, czego nie jeść, jak trzymać itd. Z jednej strony to piękne i pamiętam radość mojej mamy kiedy została babcią, ale z drugiej strony jakie to krzywdzące! Odsuwamy naszego ukochanego na dalszy plan, wychodzimy z założenia że mama lepiej nas nauczy, pokaże wszystko, pokaże jak być mamą.
A jak powinno być? Powinniśmy poświęcić ten czas naszej małej rodzinie – razem się uczyć, razem sobie radzić, razem popełniać błędy. Powinniśmy budować więź: tata-dziecko od samego początku. Wiadomo, że sytuacje życiowe są różne – że czasem w domu jest już więcej dzieci, że mąż musi iść do pracy, że nasz stan zdrowia może być różny, ale czy generalnie właśnie tak powinno to wyglądać? Dominika jak Ty to widzisz? Czy takie wspólne początki mają znaczenie? Czy nasz facet też ich potrzebuje, czy wolałby jednak uciec w obowiązki domowe?
Mężczyźni BARDZO tego potrzebują! Chcą się czuć potrzebni, kochani, bliscy… a my, tak jak napisałaś, odrzucamy ich. A przecież to nasza najbliższa osoba! Ojciec naszego dziecka! Nasza rodzina. Trudno się na to patrzy. Ja wiem, że Mamy nie chcą źle, tylko w tym zagubieniu zapominają, że wsparcie mają obok, na wyciągnięcie ręki.
Więź dziecko-ojciec jest niezwykle ważna! Zarówno dziecko potrzebuje taty, jak i tata potrzebuje dziecka. Tyle tylko, że ich relacja zależy od nas, od tego czy im na to pozwolimy, czy dopuścimy do siebie wzajemnie…
I jeszcze jedno: WSPÓLNE opiekowanie się dzieckiem od pierwszych dni życia ZBLIŻA rodziców do siebie! A niejednokrotnie dostaję wiadomości z informacją o oddaleniu się od siebie po narodzinach dziecka i pytaniem jak to naprawić. Można zapobiec temu już na początku tej drogi jaką jest rodzicielstwo.
Zastanawiam się też jak czuje się taki facet? Jak to wpływa na jego uczucia, ego itd? Czy on chce być wyręczany, czy dla niego to wygodne? Czy może chciałby żebyśmy krok po kroku nauczyły się wszystkiego razem z nim? Może to tylko moje odczucie, ale wydaje mi się że mężczyźni są teraz zupełnie inni – aktywni i zaangażowani. Chcą wiedzieć, chcą umieć i chcą być potrzebni. Czy się mylę?
Jak najbardziej chcą czuć się potrzebni! To również wpływa na ich samoocenę, poczucie własnej wartości, poczucie bycia pełnoprawnym ojcem. Coraz częściej dostaję maile, w których czytam „Oboje z mężem jesteśmy bardzo zaangażowani w wychowanie naszego dziecka“ lub „Oglądaliśmy razem z mężem Pani szkolenie“. Ostatnio nawet konsultację telefoniczną przeprowadzałam z obojgiem rodziców, którzy siedzieli po drugiej stronie słuchawki, pytali, notowali – OBOJE. To pięknie pokazuje zaangażowanie mężczyzn w dzisiejszych czasach ?
Zatem jak to wszystko pogodzić? Jak wytłumaczyć sobie, że ojciec jest takim samym równoprawnym rodzicem jak matka, jak pozwalać mu się uczyć?
Przyszłym rodzicom zalecam rozmowy w tym temacie jeszcze przed narodzinami dziecka, kiedy jest spokojnie, stosunkowo mało silnych emocji, wtedy można porozmawiać na zupełnie innym poziomie, ze zrozumieniem.
Obecnym rodzicom radzę jak najprędzej zorganizować romantyczną kolację we dwoje i „obgadać“ temat. Fajnie jeśli wyjdzie to od nas, od mam, wówczas mężczyźni poczują się mile zaskoczeni i docenieni, będą bardziej otwarci na dobrą zmianę.
Ale mam też świadomość, że nie zawsze jest to jednak nasza wina – czasem ojciec niestety unika obowiązku. Nie chce budować więzi z dzieckiem, nie chce spędzać z nim czasu. Uważa, że on ciężko pracuje i przynosi do domu pieniądze, a mama ma się zajmować resztą. Czy to może wynikać z jego dzieciństwa? Z tego w jakim domu się wychowywał? Z tego jaki model rodziny tam panował?
Może, ale nie musi. Nasze doświadczenia z dzieciństwa mają oczywiście ogromny wpływ, to w jakim modelu zostaliśmy wychowywani, co nam przekazali nasi rodzice w tym temacie. W takich sytuacjach również zalecałabym szczerą rozmowę, bez obwiniania, wyrzutów, tylko powiedzenia jak jest, jak się z tym czujemy, czego potrzebujemy. Bo musimy mówić o tym czego potrzebujemy wprost.
Jest jednak jeszcze aspekt dotyczący trudności z odnalezieniem się w nowej sytuacji. Część mężczyzn bycie ojcem przerasta, zwyczajnie się boją, że sobie nie poradzą, że będą złym tatą… i uciekają, żeby tylko się to nie spełniło. Warto dać wówczas wsparcie swojemu mężczyźnie, pokazać, że Wy też nie jesteście idealnymi mamami, że też popełniacie błędy i że razem na pewno dacie radę, bo w Was siła!
Zastanawiam się też jak ważna jest relacja ojciec-dziecko? Moim zdaniem bardzo ważna, bo przecież dziecko musi wiedzieć, że ma tatę, że może na niego liczyć, że może fajnie spędzać z nim czas. Z kolei ojciec musi czuć się potrzebny, wartościowy, kochany i szanowany przez dzieci i ich mamę.
Tak jak mówiłam już wcześniej, ta relacja jest niezwykle istotna – to jest relacja na całe życie. Oczywiście relację można zacząć budować w każdym momencie, ale myślę, że chcielibyśmy uniknąć sytuacji, w których nasze dziecko mówi „Tato, a gdzie byłeś wtedy, kiedy Cię potrzebowałem/-łam?“. Więź z tatą jest czymś niezwykłym, czasami o wiele bardziej niezwykłym niż więź z mamą. Więź z tatą jest po prostu inna. Nie zabierajmy jej naszym dzieciom…
A co nam – mamom daje czas dziecka z ojcem? No czas dla siebie kochane! ? Ja tu widzę same pozytywy. Dzieląc się opieką nad dziećmi z partnerem oboje zyskujemy, ale musimy być w tym sprawiedliwi, bo oboje mamy prawo do odpoczynku, do własnej przestrzeni, do relaksu, do drzemki, do własnych pasji. Myślisz, ze da się to pogodzić we współpracy ze współczesnymi ojcami?
Myślę, że współcześni ojcowie tylko na to czekają ? Tylko to my, mamy, musimy odpuścić i zrobić miejsce dla swojego partnera czy męża obok siebie i dziecka.
Pamiętajmy jednak, że rodzicielstwo, to partnerstwo i oboje rodzice powinni mieć zarówno obowiązki jak i prawa – zatem mąż/ partner także ma prawo do odpoczynku, relaksu, własnej przestrzeni. Także ma prawo być zmęczony – nie zapominaj o tym