Bądź matką, żoną…. i kochanką!
…a teraz oddychaj głęboko – to nie jest tekst o tym jak zostać „tą drugą” ?
To jest tekst dla panów, a właściwie to dla pań, ale w trosce o panów… i o siebie ? Piszecie czasem do mnie: „mąż już tak na mnie nie patrzy”, „też chciałabym dostać kwiaty”, „randka z mężem? kiedy to było”… Dziewczyno! Zawalcz o siebie, zawalcz o Was!
Dom, dzieci, praca, obowiązki, rutyna – to wszystko wcale nie pomaga naszemu poczuciu bycia atrakcyjną, pożądaną i docenianą. Od rana sprzątamy, zmieniamy pieluchy, gotujemy obiady, pierzemy, zajmujemy się dzieckiem… Inne z nas chodzą do pracy, potem odbierają dzieci, gotują, sprzątają prasuję. A wieczorem? WIeczorem padamy ze zmęczenia i zastygamy na kanapie przed telewizorem. O tym jak przestałam „zastygać na kanapie” opowiem innym razem, bowiem kilka miesięcy temu totalnie zmieniłam swoje życie – tworzę pamiętnik z mojej przemiany, powrotu do formy itd – będzie w kwietniu ?
Ale nie o tym dzisiaj. Porozmawiajmy o rutynie, o związku i o tym jak dbać o nasz wewnętrzny płomień i uśpione motyle w brzuchu. Jest na to kilka sposobów:
- Randka z mężem! Musicie czasem wyjść we dwoje – z pełną świadomością używam słowa „musicie”. Bez dzieci, bez pieluch, bez zabawek – zupełnie sami. A jak nie potraficie rozmawiać o niczym innym poza dziećmi, to wyjdźcie w większym gronie – byle tam nie było świeżo upieczonych mam, bo od tematu pieluchy się nie uwolnicie ? To nie musi być impreza do białego rana, bo nie oszukujmy się – trudno potem odespać ? To może być restauracja za rogiem, spacer we dwoje, kino, wspólny masaż…
- No ale z kimś trzeba te dzieci zostawić – macie kogoś takiego? Dziadkowie, przyjaciółka, niania? Może jakaś zaufana sąsiadka? A może ktoś z Waszych znajomych ma nianię, która będzie chętna popracować w sobotni wieczór?
- Nie macie kogoś takiego? No i tak się zdarza… żyjecie daleko od rodziny, niani nie chcecie. Zorganizujcie sobie randkę w domu. To prostsze niż myślisz – umówcie się, że np. w soboty randkujecie. Zorganizujcie dzień tak, by sprawnie położyć dzieci. Zamówcie jedzenie, kupcie wino, włączcie jakiś film… wyłączcie telefony. Nie wiesz, jak się noc rozwinie – może skończy się śniadaniem?? ?
- Komunikacja! Czy on wie jakie kwiaty lubisz? Ba! Czy wie, że w ogóle je lubisz? Raz, drugi, trzeci kup kwiaty sama – postaw na stole i ciesz się nimi. Komunikuj, że lubisz właśnie takie – istnieje prawdopodobieństwo, że zapamięta ? A jak nie zapamięta to zamów całą kwiaciarnię – wtedy na pewno zauważy (również na koncie!) i zapamięta.
- Znajdź pasję, coś co sprawia Ci przyjemność! Siłownia, rower, joga, lekcje tańca, lekcje hiszpańskiego? Wpisz na stałe do grafiku. Twój mózg również musi odpocząć – od pracy, od domu, od męża też ? Znajdź coś tylko dla siebie, coś co pozwoli Ci odetchnąć. Miałam pisać o związku? Poniekąd własna przestrzeń też na niego wpływa – to nowa energia dla Twojej głowy, nowe tematy do rozmów, to chwile które pozwolą Ci odżyć. Myślisz sobie – „serio mam iść po całym dniu pracy na siłownię? Zwariowałaś chyba!” Może zwariowałam, ale przetestowałam to wariactwo i bardzo polecam. Oboje z mężem mamy grafiki wypchane co do sekundy – treningi, szkolenia, spotkania, ale im więcej w ten grafik upychamy, tym lepiej jesteśmy zorganizowani… i więcej czasu mamy. Poważnie nie wiem jak to się dzieje, ale się dzieje.
- Ubierz się, zrób makijaż – mówię serio, bo i taki problem zgłaszacie ? Piżama przez cały dzień, to nie jest najlepszy pomysł… Zadbaj o siebie, poczuj się lepiej. Nikt nie mówi, że masz chodzić w szpilkach i pełnym makijażu po domu. Nikt też nie mówi, że od czasu do czasu dzień w piżamie jest zły. Sama lubię tak czasem pochodzić w szlafroku i kapciach, z olejkiem na włosach, dać skórze odpocząć od makijażu i zrobić sobie dzień „nicnierobienia”. To jest całkiem zdrowe – pod warunkiem, ze nie powtarza się 7 razy w tygodniu ?
- Pracuj nad związkiem! Bo w życiu jest tak, że najłatwiej narzekać. I mówię to z pełną świadomością, bo mam alergię na kanapowych narzekaczy – dotyczy to wszystkiego: związku, pieniędzy, wyglądu itd. Od siedzenia i marudzenia nie schudniesz, nie zarobisz, nie sprawisz że motyle w brzuchu ożyją. Musisz dać coś od siebie, żeby coś dostać – to zasada stara jak świat.
- Przypominaj o sobie – napisz mężowi SMS, włóż mu liścik do kieszeni, narysuj szminką serce na lustrze. Dziecinne? Możliwe… ale przypomnij sobie jaka byłaś kiedy się poznaliście? Może właśnie taka trochę dziecinna, spontaniczna?
- Zima się kończy – w koronkach nie zmarzniesz! ?
- I nie mów, że na nic nie masz czasu…. Gdybyś faktycznie go nie miała, to pewnie byś tu nie trafiła, bo nie ma większego pożeracza czasu niż Internet ? Także ogromnie się cieszę, że tu jesteś, a teraz poczuj w sobie wiosnę i działaj! I pamiętaj – tu nie chodzi o to, że teraz masz całe swoje życie zamienić w jedną wielką randkę, ale taka dbałość o związek raz na jakiś czas potrafi już wiele zmienić.
I jeszcze jedna ważna zasada na koniec! To wszystko nie jest tylko po to, żeby komuś było miło – to jest po to, by miło było Tobie. A jak Tobie będzie miło, to i Waszemu związkowi będzie lepiej. To procentuje, zostaje w głowie na długo, powoduje uśmiech, przywołuje wspomnienia. Poczuj motyle! Serio, serio mówię ?
A teraz podzielcie się swoimi doświadczeniami – praktykujecie randki z mężem? Jak to organizujecie przy dzieciach? Może macie jakieś inne super sposoby, o których nie wspomniałam? ?
P. S. Tak, byłam na Grey’u, tak z mężem ?
5 komentarzy
Marta
27 marca 2018 at 15:29
Zeby to wszystko bylo takie proste ? my staramy sie spedzic razem wieczory, choc nie zawsze sie udaje.
Mum’s Life
27 marca 2018 at 15:51
Ale spędzacie, czyli jednak da się ?
Marlena H.
27 marca 2018 at 17:34
Na wspólnym wyjściu we dwoje byliśmy ostatnio w listopadzie. Poszliśmy do kina. Teraz staramy się spędzać czas razem w domu. Ostatnio była pizza i…deserek ? ? ?
Rafał
27 marca 2018 at 22:11
Super artykuł
Agnieszka Jezierska
8 kwietnia 2018 at 15:14
Dzieci 4 lata, na randce od urodzenia dzieci nie byliśmy…nigdy. Wiem, że to wielki błąd.
Z dziadków mamy tylko moją mamę, która przez długi czas opiekowała się moimi synami. A więc zawsze głupio było mi ją naciągać jeszcze na wieczór czy zabranie chłopców na weekend…