Wreszcie się wyspałam!
Wiki skończy niedługo 9 miesięcy. Do trzeciego miesiąca była śpiochem – przesypiała całe noce, koleżanki-matki mnie nienawidziły i wypowiadały to swoje „Jeszcze zobaczysz bla bla bla”. No i wykrakały ?
W czwartym miesiącu zaczęły się pobudki 2-3 razy w nocy. Nie było to jakoś szczególnie męczące, więc uznałam, że trzeba przeczekać, trochę podrośnie to jej przejdzie ? Ale! W okolicach połowy piątego miesiąca Wiki zaczęła się budzić milion razy w ciągu nocy… No może nie milion, ale średnio co 45 minut – 1 godzinę. Odczuliśmy to całkiem dosadnie… Szukałam powodu, przyczyny i rozwiązania. Rozmawiałam z lekarzem, ale w odpowiedzi usłyszałam tylko: „No tak to jest jak się piersią karmi – niech ją pani na noc nakarmi dużą porcją mleka modyfikowanego, albo kaszką.” Bzdura jakich mało…
Wpadliśmy na pomysł, że może spanie z nami w pokoju jej przeszkadza – może chrapiemy, mówimy przez sen i ją budzimy ? Panna wywędrowała zatem do swojego pokoju. Spotkało się to z lamentem babć: „Ona taka malutka i ma sama spać?” ale trudno! ? Przeprowadzka niewiele pomogła, ale Wiki została już u siebie – luksus posiadania własnej sypialni zwyciężył. Tak, tak – taka ze mnie wyrodna matka! ?
No i tak wstawałam 7, 8, 9 razy… Próbowałam oszukiwać butelką z wodą (nie pytajcie po co – bo zupełnie nie wiem). Zmieniał mnie czasem mąż – kończyło się to jeszcze większym płaczem i w efekcie niewyspaniem nas obojga.
Szukałam ratunku, aż koleżanka poleciła mi „konsultantki snu” Sleep Concept. W pierwszym momencie byłam trochę sceptycznie nastawiona, mój mąż jeszcze bardziej, ale poczytałam, poszukałam opinii i napisałam do dziewczyn. Umówiłyśmy się na rozmowę przez Skype. Zobaczyłam dwie przesympatyczne dziewczyny, również mamy. Rozmawiałyśmy ponad godzinę – dziewczyny pytały dosłownie o wszystko. O pory drzemek, zabawy, nasze rytuały, posiłki Wiki, warunki panujące w jej pokoju itd. Wspólnymi siłami udało się i dziewczyny zebrały potrzebne informacje, obejrzały pokój Wiki i kazały czekać ?
Po kilku dniach dostałam bardzo obszerny „plan działania”. Kilkanaście stron tekstu, tabelek, harmonogramów, szczegółowo rozpisana dieta dla Wiki, zmiany, które należy wprowadzić w jej pokoju oraz numer telefonu do kontaktu SMS z jedną z dziewczyn. Przebrnęłam przez to jednym tchem. Potem lekturę dostał mąż, żebyśmy oboje wiedzieli o czym rozmawiamy. Nie wszystko się nam spodobało – rzeczy, które wypracowałam sobie przez te kilka miesięcy i wydawało mi się, że są dobrymi, nagle przestały takimi być. Ilość szczegółów, o które musiałam zadbać również trochę mnie przeraziły. No i ten harmonogram dnia – okazało się, że nie jestem aż tak poukładana jak mi się wydawało. Samokontroli też we mnie mniej niż potrzeba – dziewczyny pisały, sprawdzały jak nam idzie, pytały i przyznam, że na początku średnio mi to odpowiadało. Czułam się trochę jak przed szefem – „spowiadałam się” smsami z pobudek i drzemek Wiki, z elementów dnia, z efektów wprowadzanych zmian. Jak mi coś nie wychodziło, to czułam frustrację – dlaczego mam się komuś tłumaczyć z tego, że moje dziecko robi aktualnie coś innego zamiast spać. Ale dziewczyny są świetnymi motywatorami, a ja potrzebowałam właśnie takiej kontroli. Na efekty nie musiałam czekać zbyt długo. Już po kilku dniach Wiki zaczęła budzić się coraz rzadziej. Zrozumiałam też co ją wybudza, co nie pozwala zasnąć i szybko to wyeliminowałam. Zmodyfikowałam też jej dietę. Dzięki dziewczynom udało nam się także pozbyć smoczka – Wiki nie była od niego uzależniona, używała go tylko do spania, ale dzięki temu będę miała jeden problem mniej do rozwiązania później ? Nie oczekiwałam radykalnej zmiany naszych nocy – nie wierzyłam, że nagle moje dziecko zacznie przesypiać całe noc, chociaż dziewczyny zapewniały, że i to jest możliwe. Póki co wystarcza mi fakt, że mała zasypia sama o 19.30 i budzi się w nocy 2 razy. No może nie jest to szczyt marzeń, ale nie byłam na tyle zmęczona i zdesperowana aby zmobilizować się do konsekwentnego wprowadzenia wszystkich zmian – chociaż dziewczyny zapewniały, że jeżeli to zrobię to efektem będą przespane noce. Za jakiś czas zrobię drugie podejście – póki co Wiki ząbkuje i daję jej trochę luzu ?
Cieszy mnie też ogromnie to, że nasze dni są przewidywalne – Wiki ma dwie drzemki o tych samych porach. Wiem zatem kiedy mogę zaplanować gości, spotkanie z koleżanką, wyjście do fryzjera itd., a nie ukrywajmy, że młodej mamie taka przewidywalność jest bardzo potrzebna. Dzięki temu mogę również wyjść na cały dzień i zostawić córkę z tatą, babcią – wiadomo o której Wiki je, śpi więc osoba, która z nią zostanie doskonale sobie poradzi. To co dodatkowo mi się podoba to fakt, że dziewczyny ciągle o nas pamiętają – piszą, pytają czy wszystko toczy się zgodnie z planem. Miła jest taka troska ?
Potrzebujecie podsumowania? ?
Jeżeli miałabym jeszcze raz napisać do dziewczyn, to na pewno bym to zrobiła. Jeżeli moje drugie dziecko nie będzie chciało spać w nocy – również to zrobię. Jeżeli moje koleżanki-brzuchatki zadzwonią za kilka miesięcy z pytaniem co robiłam, że Wiki spała w nocy, z czystym sumieniem odeślę je do Sleep Concept.
Moja dobra rada?
To nie jest rozwiązanie dla osób, które myślą że Sleep Concept to jedna złota rada i następnego dnia dziecko prześpi całą noc. Potrzeba mobilizacji, samokontroli i chęci współpracy. Musisz wiedzieć jaki masz cel i praca nad nim będzie ciężka przez te kilka dni, ale potem będziesz dumna z siebie, ze swojego dziecka… no i wyspana ?
Resztę sprawdźcie tu: http://sleepconcept.pl/
Dobranoc ?
P. S. Na koniec żart sytuacyjny ? Kiedy skończyłyśmy naszą współpracę i podziękowałam dziewczynom za dni z nami Wiki zaczęły wychodzić 4 zęby jednocześnie i cały nasz harmonogram ****** trafił ? To się nazywa uzależnienie klienta od siebie ? Ale spokojnie! Wracamy do gry!
2 komentarze
Marecki
1 marca 2016 at 23:23
Napiszę tak: W najśmielszych snach nie przyszłoby mi do głowy, że można świadczyć takie usługi jak to robią panie z Sleep Concept. Inicjatywa wydaje się wręcz zajebista, choć może przez tą swoją wyjątkowość do tanich nie należy ? Sama strona wygląda na profesjonalną, a wszelkie informacje świadczą o tym, że panie znają się na swojej robocie. Do tej pory nie słyszałem nic o Sleep Concept, ale biorąc pod uwagę projekt, jego wykonanie oraz Twoje polecenia będę o tym pamiętał. Mam jednak cichą nadzieję, że nie będę musiał korzystać z ich usług hehe
SleepConcept
9 marca 2016 at 12:43
Panie Marku
Bardzo nam miło ? Aby się utwierdzać przekonaniu, że nasze usługi działają zachęcamy do śledzenia nas na facebooku https://www.facebook.com/sleepconcept/ i instagramie @sleepconcept.pl gdzie regularnie pojawiają się opinie naszych klientów ? Będziemy wdzięczne za szerzenie informacji o nas ? Życzymy wielu przespanych nocy!
Gosia i Marta