W życiu nie zawsze jest łatwo i nikogo chyba nie muszę przekonywać o tym, że jest. Nie omija to również młodych mam, chociaż wydawałoby się, że w pierwszych miesiącach po porodzie żyjemy z szklanej kuli, pod ochroną – tylko moje dziecko, mój mąż i ja. Nie oszukujmy się! Kilka tygodni temu moja przyjaciółka – również młoda mama powiedziała mi, że prawie straciła pokarm w wyniku silnego stresu. Pomyślałam sobie, że bardzo jej współczuję bo wiem jak bardzo chciała karmić piersią. Szybko też zrozumiałam, że jestem o nią spokojna bo to silna babka i tak łatwo nie odpuści. Walczyła i udało się jej – nadal karmi. Zaczęłam wtedy trochę czytać o wpływie stresu na nasz pokarm – zresztą kiedyś już o tym pisałam tu: http://www.mamawpoznaniu.pl/nie-denerwuj-matki-karmiacej/ Minęło trochę czasu, macierzyńskiej sielanki przepełnionej mlekiem i szczęśliwym bobasem, aż trafiło i mnie. Pomogły mi w tym oczywiście pewne wydarzenia, łzy i rozpamiętywanie. Mam też tendencje do „nakręcania się” jak to mówi mój mąż i do analizowania dnia podczas wieczornego karmienia – analizowania dnia, czyli również tych nieprzyjemnych rzeczy. Pierwszego dnia efekt tego wszystkiego był taki, że nie mogliśmy dziecka uspokoić przez pół nocy – mała rzucała się w łóżeczku, kopała nóżkami, machała rączkami, zasypiała i …