Zastanawialiście się czasami jak to jest, że jednego dnia Wasze dziecko zasypia w 5 minut, a drugiego trwa to 3 godziny? Próbowaliście sobie przypomnieć, co wpłynęło na jego spokój dzień wcześniej? Jest na to sposób…

Odkąd nasza córeczka jest na świecie bardzo chciałam „wypracować” z nią jakiś plan dnia. Wprowadzić harmonogram dnia. Oczywiście słyszałam od życzliwych, że tak się nie da, że z „dzieckiem niczego nie zaplanujesz” itd… nie do końca ?

Od chwili powrotu ze szpitala Wiki funkcjonowała w pewnym schemacie – o 20 kąpiel, o 21 zasypiała, potem pobudka o 3 (karmienie, pielucha), kolejna pobudka między 6 a 7 (karmienie, pielucha) i tak spała do 8-9 w zależności od dnia. W ciągu dnia przeważnie od 14 do 17 śpi, potem idziemy na spacer, potem marudzi przez godzinę i „odpływa” w kąpieli. Bywają jednak dni, że z 21 robi się 22, a popołudniowe spanie się nam nie udaje. Chciałam znaleźć jakiś wspólny mianownik każdego z dni i jakiś powód zachowań malucha – wiem, że na tym etapie (ma 3 tygodnie) jest to jeszcze bardzo trudne, ale postanowiłam spróbować. Właściwie to mąż postanowił – więc nie będę sobie przypisywać jego zasług ? Pewnego dnia wziął gruby, książkowy kalendarz i zaczął zapisywać – co mama jadła, czy Wiki zasnęła w łóżeczku czy na rękach, czy przy zapalonym czy zgaszonym świetle, czy jej się odbiło po karmieniu, czy mieliśmy gości i jacy to byli goście ;)… I wiecie co? Po trzech tygodniach sporo już wiemy o naszym dziecku! Wiemy np., że odbijanie po karmieniu ją rozbudza – odbijamy więc w trakcie karmienia: 10 minut jedzenia, odbicie, 10 minut jedzenia, odbicie, chwila jedzenia… odpływa ? Wiemy również, że wieczorne karmienie i usypianie udaje się tylko przy małej nocnej lampce, którą trzeba zgasić jak tylko zaśnie. Wiemy też, że wieczorne karmienie musi się odbyć w rożku, a nie w kocyku jak w ciągu dnia – nie ma potem problemu z przekładaniem małej z kocyka do rożka i tym sposobem się nie rozbudza. Wiemy też, że uwielbia słuchać opowieści taty i są tematy przy których zasypia ? Co jeszcze wiemy? A np. to, że jak mama napije się mleka to małej nic nie jest, tak samo jak po truskawkach czy…pizzy ? Z kolei jak napiję się herbatki z koperku, to mała mniej się pręży i jest spokojniejsza.

Może to czyste przypadki, zbiegi okoliczności, ale głęboko w to wierzę i bardzo Wam polecam takie rozwiązanie – w pewien sposób ułatwia nam to codzienne funkcjonowanie i pozwala obserwować skutki naszych zachowań. Będzie też fajną pamiątką… pod warunkiem, że nie znudzi się nam po miesiącu ?

Powodzenia!